Wybitny piąty odcinek, równoległa narracja na dwóch planach splecionych ze sobą historią w teatrze, plus końcowe cameo Akumi. Idealna mieszanka wzruszających, pełnych melancholii momentów, dzięki którym poznajemy dokładniej tragiczną przeszłość i motywacje Mizu, oraz energetycznych sekwencji akcji (chociaż tu akurat paradoksalnie najlepiej wypada walka z jej mężem pod jabłonią). Do tego przepiękna muzyka.