Ciekaw jestem, jakie są Wasze ulubione aktorki Bergmana?
Ja największą sympatią darzę: Bibi Andersson, Maj-Britt Nilsson i Liv Ullmann.
Z niewielu na razie obejrzanych filmów zdecydowanie wybieram Ingrid Thulin. Jest niesamowita, w "Milczeniu" mnie po prostu powaliła. Bardzo podoba mi się też Bibi Andersson.
Tak, to świetna aktorka. Ciekawe, że w praktycznie w każdym filmie, w którym wystąpiła potrafiła pokazać inną twarz. Już w jej debiucie u Bergmana w "Tam, gdzie rosną poziomki" zagrała znakomicie. A później wystąpiła w m.in.: "Twarzy", "U progu życia", "Gościach wieczerzy pańskiej", wspomnianym "Milczeniu", "Godzinie wilka", "Rytuale" i "Szeptach i krzykach". Mi osobiście chyba najbardziej podobały się jej kreacje w "Wieczerzy" i w dwóch ostatnich tytułach.
U mnie na pierwszym miejscu jest Liv Ullmann, którą pokochałam po obejrzeniu "Persony":)A w "Jesiennej sonacie" całkowicie powaliła mnie na kolana. Uwielbiam również Harriet Andersson,która moim zdaniem podobnie jak Thulin za kazdym razem gra zupełnie inaczej i jest niesamowita.Natomiast Bibi jakos nie przypadla mi do gustu, nie wiem dlaczego, ale nie oznacza to oczywiscie, ze uwazam ja za kiepska aktorke.
Thulin w Szeptach i krzykach daje niesamowity koncert. Nie można sobie wyobrazić lepszego aktorstwa. Wybitna kreacja. W pozostałych filmach Bergmana niewiele gorsza (może poza Twarzą). No i ten naturalny magnetyzm, charyzma...
Na samą myśl o tym, że to nie ona zagrała w Personie razem z Bibi chce mi się płakać. Rola była dla niej, ale ponieważ Bergman akurat związał się z Ullmann, to ona zagrała. Niewybaczalny błąd.
Nie zgadzam się, co do ostatniej kwestii. Ingrid Thulin - owszem wybitna aktorka, ale to co zagrała Ullmann w "Personie" to mistrzostwo. Nie sposób było zagrać lepiej!
Widziałam z nią cztery filmy i w każdym,zachwyciła mnie swoim naturalnym aktorstwem,a w "Wakacjach z Moniką",również niemałym urokiem osobistym ;)
Z innymi najsłynniejszymi aktorkami Bergmana widziałam tylko po jednej pozycji,więc na razie nie potrafię wydać na ich temat jednoznacznego sondu.
Harriet Andersson - świetna aktorka. Nie ma, co do tego w ogóle dyskusji. Warto obejrzeć więcej filmów Bergmana.
Tylko Gunnel Lindbloom I tylko w jednym filmie - "Milczeniu". Pokazała tam na czym polega wielkość aktorstwa, po prostu brak mi słów. Jest w niej kobieca dojrzałość, a jednocześnie dziecięca naiwność. Jest zmysłowa i fascynująca. Pod tym wszystkim niesamowicie skrywa gorejące w niej emocje, które nie mogą znaleźć ujścia. Na tym polega piękno aktorstwa. Wybitna rola.