film ogromnie ciekawy i bardzo nowocześnie opowiedziany ..historia daleka od banału ..ale nie do końca chodzi mi o koniec - czyli kara musi spotkać wszytkich - ten kataklizm dosiegających wszystkich z powodu podjętych przez bohaterów decyzji ..i tu troche Bergman poszedł na hmm łatwizne - jeżeli mozna uzyc takiego okreslenia - dla mnie "tego typu" koniec jest pewnym stałym punktem filmów bergmana - i losów bohaterów - zreszta mimo iż sam nie jest rezyserem do jego scenariusz jest siła napedową dla rezysera.....czy rzeczywiście nalezało "niszczyc" bohaterów....ja już to wiedziałem wczesniej od sceny w kostnicy (wiedziałem nawet co ona powie..:) poczułem ze przezywam deja vu..nie wiem dlaczego...to powoduje ze zakonczenie historii jednak pozostawia nie dosyt film jest jak juz pisałem daleki od "nie strawnego" akademizmu i to zasługa reżysera mimo długości filmu - co mi wogóle nie przeszkadza... przewidywalnosc zakonczenia..."wpisana" troche "mechanicznie" w bieg historii pokazanej w film jest dla mnie jednka najwieksza wada tego mimio wszytko bardzo dobrego obrazu.....
Witaj
to trudne pytanie BA :) i co by tu napisac :P niechodzi mi ze to zakonczenie jest złe ..ale wydaje mi sie wrecz swoja nieurchonnoscią ...nachalne :) czy naprawde oni wszyscy musza cierpiec z powodu swoich czynów (wyborów) ..przeciez nie zawsze jest tak w zyciu (chyba :) u Bergmana którego "duch" unosi sie nad filmem to jest wrecz typowy laimotive kara za podjete "złe" decyzje ..moralitet ....kazdy musi odpokutować nikt nie bedzie ocalony ..gdyby ten film skonczył sie hmm zwyczajnie bez wielkich tragedii bez pompatycznosci - śmierci ...nie chodzi mi o happy end ...Boże chroń :) tylko o "zwyczajnośc" a tak wszytko to ma wymiar "operowy"....mimo wszytko jak juz pisałem film bardzo mnie zaciekawił to naprawde kawała świetnego kina .......szkoda tylko ze ja juz "to" - te watki, koniec itd widziałem ...
Pozdrawiam
Zgadzam się z Thomem. Końcówka zawodzi. Widać autobiograficzną inklinację- i to ze strony zarówno Ulman jak i Bergmana. Ulman mówi przez własne doświadczenie- osoby zdradzonej, Bergman przez tego, który zawodzi. To zacieśnia perspektywę. Ta historia mogła skończyć się ciekawej- Marianne była zdolna wybrać inaczej, tutaj: uczciwiej, David mógł przetrzymać swą retrospektywną zazdrość, słowem: oboje byli zdolni zaangażować się bardziej. Ze strony filmowej Trolosy można wyczytać, że ani Bergman ani Ulman chyba nie doceniali swoich autobiograficznych uwarunkowań.
Aspekt dziecka tez jest naciągnięty.
Wiem, co mówię :-
Ale film i tak pirszoklaśny!