Pięknie się wpasowuję w lukę w polskim kinie. Między trudnymi tematami a głupimi komediami jest pustka, którą Król życia umiejętnie wypełnia. Przyjemny film, z którego wychodzi się z uśmiechem na twarzy, a nie zmęczonym psychicznie.
Banan - jak to mówi Edward w filmie. Po prostu banan :)
Widziałam :) Cudnie pogodny film. Taki wyluzowany klimacik. Take it easy... Odprężony Więckiewicz jak nigdy :)
Sama miałam kiedyś taką sytuacje co Edward, albo 1/10 tego. :D Zaczęłam częściej wychodzić z domu, wychodzić do ludzi i częściej wrzucać na luz. I tego wszystkim życzę, bo inaczej czeka nas tylko zamkniecie w zakładzie. :)
„Pięknie się wpasowuję […]”
Ty się wpasowujesz, czy jednak ten film się wpasowujE?
Nie zazdrość… Trudno żyć w świecie, w którym 90% ludzi nie potrafi poprawnie pisać w swoim ojczystym języku.
Wiem, dlatego gdyby to było "po za tym" i "na prawdę" nic bym nie napisał.
Ale w tym przypadku widzę raczej kompleks większy od swojego.
Ostatnimi czasy babole w końcówkach są popełniane coraz częściej. Rzekłbym nawet, że częściej niż Twoje typy. Ludzie już przestali rozumieć różnice w znaczeniu słów, ze względu na ich zakończenie. Na skutek tego uwsteczniania, coraz to częściej czytam takie słowa, jak np. „ludzią”.
W którym miejscu przeginam? Zwracając uwagę na błąd? Wg Ciebie kiedy bym nie przeginał? Gdybym w ogóle się w tej sprawie nie odezwał? :) Uważasz, że ludzie popełniający tak fatalne błędy, powinni sobie żyć w przekonaniu, że potrafią poprawnie posługiwać się językiem ojczystym? Skoro szkoła ich tego nie nauczyła, to może chociaż poczucie wstydu (jeśli w ogóle takowe miewają), skłoni ich do tego, żeby jednak zwracać uwagę na sposób pisania.
Też drażni mnie, i przeraża zarazem, kiedy widzę co i jak ludzie (nie tylko młodzi) piszą. Błędu ortograficzne i najbardziej wk#rwiająca jak dla mnie - interpunkcja, a raczej jej brak. Przy ty brak ą, ę czy innych końcówek to tyle co nic. Choć sam staram się pilnować i uważać, aby to co piszę nie "kuło" w oczy, jednak nie zawsze to się udaje (klawiatura w moim laptopie żyje już własnym życiem).
Przyjemny film, na wieczór we dwoje. Trela fajnie zagrał, "Zenek" zagrał swoją rolę, no i RW - prawdziwy król. Ciekawa opowieść i ten okropny świat korpory, którym gardzę i którego nie znoszę, cała prawda. Scena w windzie na końcu, fajna.
Nic dodać,nic ująć,bardzo pozytywny film,coś w stylu dzień świra ;).Jeden z lepszych polskich filmów,ostatnich lat.Oceniam 7/10 i jak najbardziej polecam.