z cyklu chwilunia uno momento nie daj opętać się pacjentom, po dwudziestu pięciu latach..
w opozycji do wspaniale wykręconego Blue Velvet Revisited klasyczne jak tylko mogą być siedzenia i gadania do rury, ale co z tego? równie wybitne, z tysiącem anegdotek na podorędziach i panem doktorem zupełnie nieświadomym tego, co wariat ma na wyciągnięcie ręki..
jedyne czego brakuje w tej cudownej posiadówie to nieodmiennie pozostawającego na stanowisku strażnika bliźniego swego i zbawcy zagubionych dziatek wujaszka jacka, który postanowił zachować szlachetne milczenie.. szkoda, szkoda, szkoda, cała reszta szapoba!
ps. przy okazji ciekawe jest to, co wybrzmiewa również przy okazji dokumentu Cannes 1968: When The Festival Was Cancelled. oto bowiem po raz kolejny się okazuje, że to, co amerykańscy twórcy i obywatele dopiero co odkrywali, przeczuwali, o co dopiero ocierali się, w świadomości kogoś z demoludów isniało niemal od zarania (to znaczy od momentu pierwszych pląsów na kuleczce ziemia, gdzieś daleko, daleko, w jakiejśtam europie, poza wesołą krainą wolności i hamburgera).