W filmie pominięto wiele istotnych postaci i faktów. Ukazano 1/10 tego, co oddała książka. Zakończenie jest całkiem inne. Nie ma istotnych wstawek (rozdziałów), jakie dopisywał sam autor. Postacie są spłycone, dialogi (wspaniałe dialogi z książki) okrojone. Reżyser ukazał w wielkim skrócie to, co oddaje powieść, ale i przez to trochę przeinaczył jej sens...
Ja wiem... cenzura, długość filmu itp. itd. To jak na tamte czasy zrozumiałe.
Sam film utrzymuje klimat, a Tom, jego mama i Cassy wypadli wyśmienicie.
Jeśli jednak ktokolwiek sięgnie po tę produkcję zamiast po książkę, zrobi duuuuży błąd! Bowiem Grona Gniewu to powieść uniwersalna, wielka, zawsze aktualna, zawsze przerażająca i tak niesamowicie gorzka, aż czuć tę gorycz głęboko w środku.
Wspaniała.
Nazwijmy rzeczy po imieniu - w konfrontacji z książką film jest po prostu marny. Nudny, z płaskimi postaciami, brakiem ciągłości akcji, nie oddający w ogóle nastroju książki.
Dzieki! Teraz wiem ze moge film obejrzeć. Bedzie w srode na tvp kultura. Jestem w trakcie czytania ksiazki , ale jesli mowisz ze zakonczenie jest inne to moge zobaczyc . Wiadomo ze ksiazka zawsze bedzie lepsza
Właśnie zakończyłem seans. Jak na owe lata film dobry, Fonda dobrze obsadzony, reszta robiła co mogła.
Ale wymowa tego filmu mnie zatelepała- czy Steinbeck był marksistą?? To był kryzys i wszyscy dostali w dupę.
Ale robotnikom trzeba wbijac do głowy że to wina bogaczy.
I to sie udawało do teraz. -- zabrać bogatym i rozdac biednym!
I wielu tak myśli do teraz.
Gdyby zabrac wszystko 10 000 najbogatrzych Polaków i rozdać biednym to by na 500+ wystarczyło może na miesiąc. Albo dwa.
A co potem??
Tego Marks i spółka nie powiedzieli.