Z powodu poprzedniego tematu, stworzył się klub dla osób płacząch na tym filmie. W szczególności na ostatniej scenie.
Raczej chodzi o zebranie opinii w jednym temacie:)
Ponieważ każdy kto tu przychodzi jest zaszokowany reakcją innych. Byli przekonani, że tylko oni płakali:)
A okazuje się, że to zjawisko powszechne:D
Racja. Film ujmuje za serce.... film oglądałem jak miałem zaledwie 15 może 16 lat i do końca nie rozumiałem ostatniej sceny. dzisiaj w wieku 26 lat pojąłem magię tego filmu , o co w nim naprawdę chodzi. Każdy jeden dzień liczy się gdy spędzasz go z osobą którą kochasz, i każda chwila którą w życiu przeżywamy jest ważna.
ja płakałem na scenie w lesie gdzie dziecko gada o tym swoim planie z wróżką itp.
Wiele razy ogladalam, za kazdym razem troche inaczej go odbieram ale zawsze placze ... jedyny film na ktorym lzy mi leca ....
Zwykle nie płaczę, ale tutaj było blisko, bardzo blisko. Jedne oko przymrużone, a drugie gotowe na deszcz.
Eh kiedy miś podaje włos obcym masakra...Aż mam ciarki łezka w oku się kręci przy każdym obejrzeniu :-)
To chyba najbardziej smutny film. Nieuniknione przemijanie. Naga biochemia uczuć. Wszystko to tylko kruche chwile.
Niestety ten film przypomina o przemijaniu. Kiedyś jak oglądałem ten film 2 czy 3 raz łezki leciały na ostatnich scenach. Teraz już nie. Ale znam ten film na pamięć.
Może nie ryczałem,ale strasznie smutno mi było :( szcz
ególnie w ostatnich scenach :(
"To chyba najbardziej smutny film. Nieuniknione przemijanie. Naga biochemia uczuć. Wszystko to tylko kruche chwile.". Cudowny, ujmujący opis, w sedno. Znów odlatuję przy muzyce Johna Williamsa z A.I. Czy tylko ja płaczę przy "The search for the blue fairy" i "Reunion" ?
Nie wiem dlaczego tak długo zwlekalem. Miałem to dość długo na liście do obejrzenia i dołączam do klubu - może nie płacz, ale łezka mi poleciała. Podejrzewam, że gdybym zobaczylbym ten film 6 lat temu nawet bym go nie zrozumiał jak teraz. Dałem mocne 9 ale pewnie za kilka lat znów zrozumiem to inaczej i zobaczę "to coś"
Ryczę jak bóbr...Za każdym razem...Jesteśmy tak genialną rasą, tyle w nas pięknych uczuć....A z drugiej strony nasza rasa to potwory.Cóż za skrajność... :( :(
Ponad 15 lat temu przypadkowo zobaczyłem w telewizji tylko samą końcówkę - byłem wtedy dziaciakiem w wieku Davida i wywarło wtedy na mnie ogromne wrażenie. Teraz W KOŃCU obejrzałem całość i nadal mną zmiotło, przekonałem się też jak wiele detali zapamiętałem (nawet muzykę Willamsa). Gdyby ktoś by mi powiedział, że na końcu filmu ludzkość wyginęła, jest tylko chłopiec robot, gadający miś, magiczna wróżka i kosmici, to bym go wyśmiał. Ale kiedy to zobaczyłem, to tylko zacząłem płakać.
"Pójdźże tam o ludzkie dziecię, gdzie wód dzikich czar się plecie, rękę wróżki weź w dłoń swoją; bowiem w świecie płaczu wiele więcej, niźli możesz pojąć"
Fakt, ten film to niezly wyciskacz lez :) Ogladalam go chyba z 3 razy i za kazdym razem placze na koncowce....
Ja nie wiem jak można oglądać go więcej niż raz. Z reguły omijam dramaty bo nie lubię płakać ale tak się złożyło że obejrzałem ten film i tak mną wstrząsnęło że teraz omijam szerokim łukiem. To jest jeden z tych filmów o których ciężko zapomnieć o ile obejrzało się do końca.
Dałem radę bez płaczu prawie do końca,i myślałem,że wytrwam. Niestety, na ostatniej scenie pękłem i łzy poleciały ciurkiem. Ukazanie przemijania przez Spielberga bardzo sugestywne, a w moim wieku jest to spotęgowane bliskością nieuchronnego końca. Tak więc, kochani moi przedmówcy, wszystko przed wami, bo im dalej, tym bardziej będziecie płaczliwi. I zapewniam was,że za ileś tam lat,gdy obejrzycie kolejny raz ten film, będziecie płakać jak dzieci w pieluchach.