"Paranormal Activity: Naznaczeni" wkracza na nowy poziom tak, że aż krzyczysz. Przełomowa seria horrorów powraca z niesamowitym impetem i zawziętością... i domaga się kolejnej ofiary. Siedemnastoletni Jesse słyszy przerażające odgłosy dobiegające z sąsiedniego mieszkania. Lecz kiedy skierowuje tam swoja kamerę, chcąc odkryć źródło ich pochodzenia, styka się z potężnym antycznym złem, które nie spocznie, póki nie zawładnie jego duszą.
Lepszy od części 2 3 4. Coś w końcu się dzieje. Ile można oglądać to samo: latające rzeczy i
ściąganie za nogi z łóżka.
Zero napięcia, zero logiki, jedyne co utrudnia zaśnięcie z nudów to uczucie zażenowania, którego ciężko się pozbyć jeszcze długo po obejrzeniu tego "horroru". Film - nieporozumienie.
Seria Paranormal Activity to wg mnie fenomen. Uważam, że każda część jest równie dobra i szczerze powiedziawszy, to są to nieliczne horrory, na jakich jeszcze się boję. Zapewne jest to zasługa kręcenia z ręki. To sprawia wrażenie, jakbyśmy sami brali udział w tym, co się dzieje w danym filmie. Podobnie było z Blair...
Jak w tytule. Po genialnej jedynce przyszła pora na dwójkę która płynnie kontynuowała wątki z
jedynki i przy tym zachowała klimat pierwowzoru dodając trochę więcej i lepszych efektów
specjalnych (które momentami faktycznie nie wyszły filmowi na dobre, ale widać że się starano).
Trójka miała troszkę inny klimacik...